Być może nie wiedzieliście, że Boruta został zgłoszony kilka lat temu jako młodzieżowe słowo roku.

Co ciekawe nie jako synonim diabła, ale „bałagan, zadyma, awantura”. Do tych znaczeń zdecydowanie bardziej pasuje „poruta”, czyli m.in. określenie dla „nieprzyjemnej lub przykrej sytuacji” – za słownikiem PWN. No, ale nowomowa młodzieżowa kieruje się innymi zasadami. Wróćmy jednak do naszego diabła, który być może wcale nim nie jest. Jak to rozumieć?

Diabeł w kontuszu

Wraz z pochodem chrześcijaństwa, na ziemiach polskich obalano nie tylko dawnych bogów. Nowa wiara przeinaczała i zawłaszczała pierwotne wierzenia do swoich celów. Według niektórych badaczy Boruta był w czasach przedchrześcijańskich leśnym demonem, a jego imię kojarzone jest z prasłowiańskim „borъ” oznaczającym po prostu „las”. 

Później Boruta został wprzęgnięty w poczet diabłów i z czasem stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych czartów polskich, na dodatek łączonym z Zamkiem Królewskim w Łęczycy, w którego podziemiach ponoć zamieszkiwał. Jak się tam znalazł? Istnieje na ten temat kilka opowieści. W jednej z nich Boruta był wpierw szlachcicem żyjącym w czasach Kazimierza Wielkiego. Ponoć pewnego razu Borucie został powierzony książęcy skarb, który zdeponowano w podziemiach zamku w Łęczycy. Szlachcic miał za zadanie go pilnować i pozostał przy złocie nawet po śmierci. To dlatego wiele legend łączy Borutę ze skarbem. 

Ślady Boruty znajdziemy w wielu miejscach powiatu łęczyckiego. Najlepiej widoczne pozostają po dziś dzień ślady pazurów diabła na jednej ze ścian kolegiaty w Tumie z XII wieku, wzniesionej zresztą w  miejscu wczesnośredniowiecznego grodu. Ten potężny kościół z granitu, piaskowca i fundamentów z głazów, stoi praktycznie w polu i powstał przed Zamkiem Królewskim wzniesionym w nieodległej Łęczycy przez Kazimierza Wielkiego. 

Ślady czarcich pazurów wciąż pozostają wyryte niedaleko wejścia do kościoła. Jak powstały? Otóż Boruta zakochał się kiedyś w dziewczynie, na której prośbę nosił kamienie, ponoć do wzniesienia karczmy. Ale piękna dziewczyna oszukała Borutę i diabeł nie zdawał sobie sprawy, że pomaga w budowie kościoła. Gdy się wreszcie zorientował, wpadł w straszny gniew, chciał chwycić ściany świątyni i rzucić je precz, ale nie zdołał. Diabeł uciekł, a na murach po dziś dzień pozostały ślady jego szponów. 

Tyle legenda, a jak było naprawdę? Głębokie rysy to dzieło budowniczych kolegiaty. Rzeczywiście miały imitować ślady diabelskich pazurów. To być znak, że diabeł próbował zniszczyć świątynię, ale nie zdołał i moc Boga go odrzuciła. Tego typu „dowody” działalności złego znane są również z innych chrześcijańskich świątyń. 

Boruta lubił przybierać postać rubasznego szlachcica w długim kontuszu, pod którym wił się jego diabelski ogon. Na głowie nosił też czapę, ale podobno te zabiegi nie bardzo kryły jego czarcie pochodzenie. Boruta przeszedł daleką drogę od leśnego demona do chrześcijańskiego diabła, który dla rozrywki pija wraz z Rokitą piwo w przydrożnych karczmach…

Diabeł Boruta wyszedł z piwnicy!

grafika smok.jpg


Dołącz do Nihilowego Newslettera i zgarnij 40% zniżki na drugi produkt

  Odbierz kupon  






Zobacz pozostałych bohaterów:


popiel1.jpgpopiel2.jpg
popiel3.jpgpopiel4.jpgpopiel5.jpgpopiel6.jpgpopiel7.jpg