Północnica

O północnicy

Kiedy dawne ziemie Słowian porastały jeszcze gęste lasy, pomiędzy którymi tkwiły przycupnięte, niewielkie ludzkie sadyby, ciemna noc nie była tylko czasem wypoczynku i wyczekiwania kolejnego dnia. W nocy mogło się wiele wydarzyć, a jedną z najgorszych ewentualności był atak nocnego demona. Znano go pod wieloma imionami, chociaż najczęściej mówiono, że to musiała być sprawka północnicy, nocnicy, noculi, płaczki lub mary. Czym była ta istota i w jaki sposób nastawała na życie i zdrowie naszych przodków?  

Ponoć pojawiła się u zarania dziejów wraz z człowiekiem i jest bytem powstałym z duszy kogoś złego, potępionego lub przeciwnie – z niewinnej, potwornie skrzywdzonej osoby. Dawniej wierzono, że człowiek mógł stać się północnicą jeszcze za życia, będąc nękanym przez silne, negatywne emocje. Kiedy nastały czasy wyznawców Chrystusa, zaczęto sądzić, że wystarczy przypadkowo wypowiedzieć słowa "zmoraś Mario" przy chrzcie lub na łożu śmierci w trakcie modlitwy, by stać się nocnym demonem.  

Północnica pojawiała się zgodnie z nazwą, w nocy. Można ją było napotkać zwłaszcza na rozdrożach dróg, traktach i najczęściej w momencie, gdy rozbrzmiewały kościelne dzwony. Ponoć północnica czekała w ukryciu gotowa do polowania na samotnych, nocnych wędrowców. Jej celem było okaleczenie, utrudnienie odnalezienia drogi, a czasem nawet zabójstwo lub porwanie dzieci. W wierzeniach ludowych północnica była odpowiedzialna za bóle piersi u młodych matek. Ale gorzej, że pod osłoną nocy wkradała się do domostw, stawała nad dziecięcymi kołyskami, budząc niemowlęta i nie pozwalając im zasnąć, strasząc, szczypiąc i drapiąc biedactwa. Jeśli i te niecne zabawy nie wystarczyły demonowi, mógł po prostu porwać dziecko, które w takim wypadku było stracone.  Ponieważ północnica zazwyczaj była niewidzialna, czyniło ją to jeszcze bardziej przerażającą. Kiedy przybierała kształt, najczęściej widywano ją jako wysoką, bardzo wychudzoną kobietę o potwornym obliczu.

Ludność wierzyła, że istnieją specjalne magiczne formuły odstraszające północnice, ale wiedza ta się nie zachowała do naszych czasów. Rodzicom odradzano również zbliżanie się do okien z dzieckiem, zwłaszcza w porze zachodu słońca, gdyż uważano, że to wtedy północnice mogą dojrzeć potencjalnie ofiary. Innym sposobem obrony było spanie w odwrotnej pozycji, czyli nogami w przeciwną stronę, lub na brzuchu. Działanie ochronne zapewniała również przybita lub powieszona na drzwiach… sroka. 

Podobieństwo północnic do innych demonów, takich jak południce, było oczywiste. Jednak grasujący nocą demon rodzi się w świetle księżyca, a nie słońca, tworząc  z wiatru, stygnącej po gorącym dniu ziemi i wspomnianego elementu duchowego. Podobnie jak południce, północnice również mogły dla kaprysu porwać swoje ofiary do szalonego tańca. Uwięzieni w transie tancerze lub tancerki pląsali do wycieńczenia i śmierci, a ich dusze niekiedy stawały się kolejnymi nocnymi marami.

Dawne podania i przekazy ludowe nie są do końca spójne, bo wiedza, której nośnikiem były jedynie opowieści, często ginęła wraz z opowiadającymi, a nawet jeśli nie, później została przeinaczona przez chrześcijaństwo. Być może północnica potrafiła żywić się krwią, uciskając klatkę piersiową śpiącej ofiary. Bezdech prowadził z kolei do uderzenia krwi do głowy, a wtedy demon mógł wgryźć się w pulsującą żyłę na szyi lub skroni. Ten sposób pożywiania nie zabijał człowieka, ale powodował rano straszne bóle głowy, osłabienie i niewytłumaczalne zmęczenie. Północnica nie mogła ucztować do świtu, bo promienie wschodzącego słońca były dla niej zabójcze. Zbyt łapczywa zmora musiała niekiedy salwować się ucieczką i w tym celu kradła gospodarzom konia, ale dla zwierzęcia galop z demonem na grzbiecie oznaczał niechybną śmierć przez zamęczenie lub klątwę choroby. Kiedy dziś wieczorem ułożycie się do snu, pamiętajcie, żeby odwrócić pozycję lub śpijcie na brzuchu. Po co ryzykować?